Nowy tydzień rozpoczął się mocnym wejściem dolara. Jak już argumentowaliśmy, na rynku utrzymuje się bardzo pozytywny sentyment dla amerykańskiej waluty. Zdyskontowanie słabych danych zza Oceanu i w miarę klarownej sytuacji w państwach „trzynastki” (szybki wzrost gospodarczy, pewna podwyżka stóp do 4%) wytworzyło sytuację, w której wszelkie sprzyjające dolarowi, choćby w niewielkim stopniu, wiadomości znajdują odbicie w umocnieniu „zielonego”.
Kolejne dni powinny przynieść, zatem kontynuację deprecjacji głównej pary walutowej. Najbardziej oczekiwane w tym tygodniu dane to zamówienia na dobra trwałe oraz sprzedaż nieruchomości na rynku pierwotnym i wtórnym w USA. Publikacje te poznamy w czwartek i piątek. Ewentualne odczyty w pobliżu prognoz wzmocniłyby fundamentalne podstawy do dalszego umocnienia amerykańskiej waluty. O 14.45 za euro płacono 1,3450 USD.
Wczesny poranek na rynku krajowym był dziś w miarę dobry dla naszej waluty, która lekko umacniała się do głównych walut zachodnich, jednak wraz z wyraźniejszym ruchem na eurodolarze, złoty zaczął tracić do „zielonego” i zyskiwać w stosunku do waluty państw „trzynastki”. Mimo sporego ruchu na parze EUR/USD, złoty pozostawał relatywnie silny, co tłumaczyć można oczekiwaniem na ogłoszenie danych makroekonomicznych. Ważne publikacje z „krajowego podwórka” – dynamika produkcji przemysłowej i inflacja na poziomie producentów w kwietniu – okazały się być całkiem niezłe, jednak gorsze od prognoz, co nieco rozczarowało inwestorów, przyzwyczajonych raczej do pozytywnych zaskoczeń. Wzrost produkcji o 12,4% r/r (prognoza 16,1%, poprzednio 11,3%), jest tylko nieznacznie lepszy od poprzedniego wyniku, co, wziąwszy pod uwagę cieplejszą aurę może trochę dziwić. Niższy od oczekiwań (2,4% r/r) i wyniku z marca (3,3% r/r) wzrost cen producentów (PPI) za kwiecień na poziomie 2,3% r/r potwierdza także „spadkowe” odczyty inflacji na poziomie konsumenckim i zmniejsza szanse na rychłe podwyżki stóp NBP. Poranna wypowiedź S. Owsiaka z „gołębiego” skrzydła RPP potwierdza, że podwyższenia kosztu pieniądza możemy spodziewać się dopiero, gdy inflacja wyraźnie przekroczy cel, prawdopodobnie nie wcześniej niż po wakacjach.
Dalsze umocnienie dolara w odniesieniu do euro przy nieco słabszych wynikach naszej gospodarki oraz wciąż raczej mieszany sentyment do rynków wschodzących powinny przyczynić się do spadku wartości złotego. O 14.45 za euro płacono 3,77 PLN, dolar kosztował 2,8030 PLN.
Źródło: DM TMS Brokers S.A.
