Google nas obserwuje – wiemy o tym już od jakiegoś czasu. Co więcej, może również przysporzyć nam kłopotów z wymiarem sprawiedliwości.
Kilka dni temu w Stanach Zjednoczonych doszło do sytuacji bez precedensu - Google na podstawie załączonego do e-maila zdjęcia złożył „cyfrowy donos” na jednego z użytkowników Gmaila, na podstawie którego policja wszczęła dochodzenie.
Algorytm Google przeszukuje skrzynkę Gmail między innymi po to, aby w jak najbardziej trafny sposób dopasować reklamy, które wyświetla. W czasie tej czynności natrafił na wiadomość niejakiego Johna Skillerna, w której znajdowało się nagie zdjęcie kilkuletniej dziewczynki. Google przekazało maila do Narodowego Centrum Dzieci Zaginionych i Wykorzystywanych, a instytucja złożyła zawiadomienie na policji. Sprawa zakończyła się aresztowaniem 41-letniego obywatela Stanów Zjednoczonych.
Wysyłanie, odbieranie i przechowywanie
W kwietniu bieżącego roku Google zmieniło regulamin korzystania z Gmaila, wprowadzając do niego postanowienie o automatycznym analizowaniu wychodzących, przychodzących i przechowywanych wiadomości.
Google oświadcza w swojej polityce prywatności:
Nasze zautomatyzowane systemy analizują treści (w tym wiadomości e-mail), aby zapewnić Państwu istotne cechy produktu, takie jak spersonalizowane wyniki wyszukiwania, dostosowane reklamy oraz wykrywanie spamu i szkodliwego oprogramowania.
Przedstawiciele Google dodają, że tak jak nadawca listu do partnera biznesowego nie może być zaskoczony, jeśli asystent odbiorcy otworzy list, ludzie, którzy używają dziś webowego e-maila, nie mogą być zaskoczeni, jeśli ich komunikaty są przetwarzane przez dostawcę usług elektronicznych odbiorcy w cyklu doręczania. W istocie osoba nie ma uzasadnionych oczekiwań prywatności w informacji, którą dobrowolnie przekazuje stronom trzecim.
Nie chodzi tu bynajmniej o przetwarzanie wiadomości przez fizycznych pracowników Google’a, a o „automatyczne przetwarzanie” poczty przez bliżej nieokreślone algorytmy - wyjaśnia Katarzyna Kulesza, ekspert serwisu Biznes-Firma.
Technologia w służbie prawa?
Prowadzisz firmę ale nie masz konta firmowego? Jeżeli nie chcesz aby Urząd Skarbowy miał wgląd do wszystkich Twoich operacji na koncie załóż konto firmowe w ING Banku Śląskim »
Temat jest wyjątkowo kontrowersyjny ze względu na naruszenia prawa do prywatności, które zaliczane jest do podstawowych praw i wolności każdego obywatela. W sytuacji opisanej na początku artykułu cel był jak najbardziej szczytny i niewątpliwie dużym sukcesem jest aresztowanie pedofila. Samo jednak działanie internetowego giganta może budzić wątpliwości - w jakim jeszcze celu przeszukuje on naszą pocztę i jak wykorzystuje znalezione informacje? Pytanie, czy Google to stróż, stojący na straży bezpieczeństwa obywateli (tak deklarują jego przedstawiciele) czy szpieg, który próbuje dowiedzieć się wszystkiego o swoich użytkownikach, pozostaje nadal nierozstrzygnięte.
Technika coraz bardziej idzie do przodu, zwiększają się możliwości eksploracyjne algorytmów, co oznacza, że wkrótce możliwe będzie jeszcze szybsze i sprawniejsze analizowanie treści, które zamieszczamy w Internecie - przewiduje Katarzyna Kulesza.
Czy Google posunie się do sprzedawania danych swoich użytkowników w celu ich inwigilacji – a może już to robi?