Dzięki przyjęciu przez rząd projektu tzw. małego ZUS-u, drobni przedsiębiorcy, zwłaszcza jednoosobowi, którzy rozpoczynają prowadzenie działalności gospodarczej, będą mogli skorzystać z preferencyjnych, niskich składek na ubezpieczenia społeczne. Eksperci twierdzą, że najprawdopodobniej zachęci to wielu do wyjścia z szarej strefy.
Mały ZUS zmniejszy skalę obciążeń finansowych dla najmniejszych - mikro i małych przedsiębiorców, co może stanowić wystarczającą zachętę dla podmiotów niezarejestrowanych, które w obawie przed wysokimi kosztami dotychczas w ogóle nie rejestrowały swojej działalności.
Na czym polega „mały ZUS”?
Mały ZUS to propozycja rządu premiera Mateusza Morawieckiego, która zacznie obowiązywać od 2019 roku. Dotyczyć będzie osób prowadzących działalność gospodarczą jednoosobową, których przychody w 2018 roku nie przekroczą średniomiesięcznie kwoty 5250 zł, czyli 2,5-krotności minimalnego wynagrodzenia.
Nastąpi tym samym zróżnicowanie wysokości składek na ubezpieczenia społeczne opłacanych do ZUS względem wysokości przychodu. Dotychczas przedsiębiorcy płacili taką samą składkę ZUS, nawet jeśli mieli niewielkie przychody miesięczne. Po nowym roku się to zmieni i przy niskich zarobkach będą płacić obniżone, proporcjonalne do nich składki na ZUS. W wyniku tego drobni przedsiębiorcy zamiast około 1200 zł miesięcznie do ZUS tytułem składek będą odprowadzać zaledwie 660 zł.
Szansa na ograniczenie szarej strefy
Szacuje się, że na nowych przepisach dotyczących „małego ZUS-u” skorzysta około 200 tys. firm, głównie jednoosobowych, mikro i małych przedsiębiorców. Nowe rozwiązanie prawne zdaniem m.in. ZPP (Związku Przedsiębiorców i Pracodawców) może być w najbliższej przyszłości zachętą do wyjścia z szarej strefy dla wielu podmiotów. Będą bowiem ponosić znacznie niższe stałe koszty legalnej działalności.
Ministerstwo Finansów szacuje, że w pierwszym roku funkcjonowania zmienionych przepisów oszczędności przedsiębiorców mogą wynieść nawet 1,5 mld zł.